sobota, 30 sierpnia 2008

BCS Bractwo Czarnego Stożka



Pewnego pięknego dnia...

...płynęliśmy ze Stralsundu do Kopenhagi. Modrej tafli morza nie marszczył żaden powiew, a diesel-grot mrucząc dziarsko nadawał nam wiatr własny ze 4,5 węzła.

Idylla została zmącona gdy sokoli wzrok wachty spostrzegł szary punkt na horyzoncie. Szybko urósł on do rozmiarow okazałego patrolowca Naszych Drogich Sąsiadów, z którego za pomocą pontonu na nasz pokład przedostali się dwaj panowie z bronią maszynową.
Kiedy okazano im dokumenty odprawy w Stralsundzie (tak, to bylo przed Schengen), a działania operacyjne wykluczyły przemyt imigrantów, prochów, broni lub innej kontrabandy, panowie pożegnali nas. Nie na długo jednak. Po kilku minutach podpłynęli ponownie i zażądali podniesienia...

CZARNEGO STOZKA

Tak się nam to spodobało, że postanowiliśmy wyróżnić ten niedoceniany i zarazem piękny element obowiązkowego wyposażenia jachtu, i nazwaliśmy naszą grupę jego imieniem.


foto: www.magdalena-lasocka.com

Magellan i Garmin który był lepszy?


Jachtowe odbiorniki GPS. Krótkie opisy odbiorników, których używałem


GARMIN 72

Luksus ergonomii serii 76 za tańszą cenę.

Zalety : Szybki start, duży czytelny wyświetlacz, wodoszczelna obudowa. 1 MB pamięci na potrzeby zapisywania punktów uzytkownika to dużo jeśli nie używamy map wektorowych. Można go kupić niedrogo i niewiele więcej niż Garmin Etrex, który jak wspominałem dla mnie mają za mały wyświetlacz .

Wady: brak pamięci mapowej

Garmin 76,Map76, Map76S


To samo co 72 tylko plus 8 MB pamięci na mapy wektorowe. Otwiera to mnóstwo możliwości dla osoby, które chcą dłubać przy robieniu map.

Zalety : Szybki start, duży czytelny wyświetlacz, wodoszczelna obudowa. Najprościej rzecz ujmując można sobie samemu zrobić mapę wektorową na podstawie mapy papierowej albo zdjęcia satelitarnego. modele 76 Map 76 i Map 76S maja gniazdo anteny zewnętrznej. MAP 76 S posiada dodatkowo elektroniczny kompas oraz barometr.

Wady : Już 8 MB trochę wolno się ładuje po porcie COM. Chciałaby dusza transferu po USB. ( model MAP 76CS ma USB,kolorowy wyświetlacz i USB) Do tego 8MB wkrótce może okazać się mało (apetyt rośnie w miarę jedzenia). Poza tym taki odbiornik jest już drogi jak na coś co można w każdej chwili zgubić lub utopić

MAGELLAN 2000 XL, obecnie antyk- rzadkość kolekcjonerska :)

Gdy wchodził na rynek, był to na tyle dobry odbiornik, że stanowił wyposażenie Marines podczas pierwszej wojny w Iraku. To były czasy gdy zabrakło odbiorników wojskowych, wojsko dostało cywilne i wyłączono S.A., czyli pogarszanie dokładności pozycji dla użytkowników cywilnych (przynajmniej na chwile jeśli pamiętam)

Zalety : duży wyświetlacz, wyrażne cyfry, ilość ekranów nawigacyjnych i wyświetlanych parametrów nie ustępuje zbytnio dzisiejszym tanim odbiornikom (bezmapowym oczywiście). Do tego była porządna instrukcja stanowiąca jednocześnie kompendium wiedzy na temat GPS i nawigacji. Najciekawsze jest to że współrzędne waypointów zebrane wiele lat temu za jego pomocą zgadzają się z współrzędnymi tych samych miejsc zebranych parę miesięcy temu.

Wady : No cóż, jest po prostu nieco większy, cięższy i zużywa 4 baterie naraz. Do tego wolny cold start. Brak pamięci nieulotnej (wytrzymuje kilkanascie min niezbednych na przełozenie zasilania). Ale to prawie weteran ,nie można go porównywać z dzisiejszymi modelami. Może stanowić pomoc naukową dla początkujących, zrodlo pozycji dla laptopa, albo źródło sygnału czasu dla sieci komputerowej

darmowa Mapa Rafala Fitta do Garminów

piątek, 29 sierpnia 2008

Lorneta i meduza -żeglowanie bez GPS

"Dobra Lornetka na jacht to skarb dla nawigatora"

Trudno dziś spotkać jacht żeglujący bez odbiornika GPS. Dziwne byłoby też, gdyby nie korzystać z tej szybkiej i w miarę pewnej metody wyznaczania pozycji. Dobrze jest jednak mieć w praktyce opanowane i używane inne techniki nawigacyjne, bo żadna, nawet najgenialniejsza technologia nie zmienia faktu, że nie powinno się polegać na jednym sposobie wyznaczania pozycji. Jako uzupełnienie tekstu o odbiornikach GPS, pragnąłbym podzielić się doświadczeniami zebranymi podczas poszukiwań metod dających niezależność od odczytu cyferek z ekranu odbiornika GPS.

METODY NIE WYMAGAJĄCE NARZĘDZI

W poszukiwaniu alternatyw, postanowiłem sprawdzić jak w praktyce sprawdzi się metoda wyznaczania pozycji jachtu w oparciu o metodę pomiaru kątów pionowych i poziomych. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, praktycznie cała nawigacja terrestryczna na niej się opiera. Praktycznie różnice powstają jedynie w zależności od tego czy używamy sekstantu czy pięści, zasada działania taka sama.

W nawigacji stosowanych jest wiele metod pomiaru kątów :
Najstarszą metodą, o której wiemy, że była stosowana już w starożytnym Egipcie jest pomiar kąta za pomocą pięści na końcu wyciągniętej ręki (około 10 stopni), lub ręki z szeroko rozstawionymi palcami (około 20 stopni). Istnieje również szereg możliwości porównywania kątów z kątami pomiędzy gwiazdami a najprościej z tarczy księżyca, która ma średnicę około 30 minut (drobne wahania zależnie od zmieniającej się odległości od Ziemi nie są tu istotne). Mając możliwość zgrubnej oceny kątów między charakterystycznymi punktami na brzegu, możemy szacować ich odległość, a także to czy dany obiekt znajduje się w zmiennym czy stałym namiarze.


NIECO HISTORII

Kolejnym krokiem było powstanie instrumentów nawigacyjnych pozwalających na bardziej dokładny i wygodny pomiar kątów, pierwszy z nich to „laska jakuba” czyli listwa ze skalą do oczytu, po której przesuwa się (jedna lub więcej) prostopadła listewka w kierunku do i od oka obserwatora. Kolejnym przyrządem było astrolabium, czyli okrągłej tarczy trzymanej pionowo i przeziernika obracającego się wokół osi tarczy. Umożliwiał pomiar wysokości ciał niebieskich a zatem wyznaczenie szerokości geograficznej obserwatora. Na podobnej zasadzie działał oktant, czyli ¼ koła ze skalą na obrzeżu i linką z ciężarkiem wychodzącą z geometrycznego środka. Prawdopodobieństwo ich spotkania na pokładzie współczesnego jachtu jest prawie zerowe, wspominam o nich tylko dla porządku. Dajcie mi znać jeśli znajdziecie gdzieś oktant albo laske jakuba na jakimś jachcie :-)


SEKSTANT

Symbol precyzji w nawigacji, i przedmiot westchnień kolekcjonerów. Upraszczając metoda pomiaru kąta polega na pomiarze kąta poprzez zgranie w okularze widoku obiektu widzianego bezpośrednio na jednej połowie pola widzenia z odbiciem jego obrazu widocznym w drugiej połowie pola widzenia.
Brzmi to prosto, diabeł tkwi w szczegółach. Any uzyskać naprawde dobry pomiar należy mieć pewność, że sekstant nie jest wygięty, nawet lekko uderzony i że znamy prawdziwe wartości błędów i poprawek (certyfikat). Po drugie musimy być w stanie dokonać precyzyjnego pomiaru co na małej łódce przy większym stanie morza może być sporym wyzwaniem. Bardzo ważną kwestią jest sprawa ustalenia płaszczyzny horyzontu. Czytając wspomnienia lotników z drugiej wojny światowej natknąłem się na opinie nawigatorów że nawet w stosunkowo stabilnym samolocie, sekstant wyposażony w bąbelek do ustalania płaszczyzny horyzontu umożliwiał określenie pozycji „astro” z dokładnościa do 50 mil Niestety nie mogę pochwalić się praktyką w posługiwaniu się sekstantem na oceanie, niemniej dostępne źródła podają podobny rząd dokładności, co raczej wyklucza w praktyce astronawigację nawigację na wodach Bałtyku. Anglicy nabijają się że kursanci RYA nabierają praktyki w posługiwaniu się sekstantem na deku promemu z Anglii do Hiszpanii. Bardzo bezpieczne podejście :)

DOBRA LORNETKA

Mam przyjemność posiadać lornetkę z podziałką w tysięcznych, która umożliwia pomiar kątów w polu widzenia, zarówno w pionie jak i w poziomie.Nie zaszkodzi nauczyć się przeliczać tysięczne na stopnie, skoro i tak obserwuję przez nią brzeg. Rzecz jasna w celu oceny odległości od obiektów o znanej wysokości. Wysokości obiektów można znaleźć w pomocach nawigacyjnych, natomiast tabela przeliczeniowa jest w tablicach TN 74 ,lub w każdym porządnym almanachu typu Reeds czy Macmillan
Pewna znajomość trygonometrii i arkusza kalkulacyjnego umożliwia samodzielne zbudowanie takiej tabeli przy pomocy laptopa, choć generalnie jestem zawsze przeciwny uzależnianiu nawigacji od działania zawodnego urządzenia biurowego.

PRZELICZANIE TYSIĘCZNYCH NA STOPNIE:

Podając za Polską Wikipedią, Wolną Encyklopedią, jest to kąt pod jakim widać z odległości 1 kilometra 1 metr czyli 1/6283,2 okręgu Równa jest ona 0,06° = 3,6´ = 216˝ .
Lornetki państw układu warszawskiego wycechowane są w tzw tysięcznych z niedomiarem (1/6000 okręgu), w przeciwieństwie do lornetek państw układów NATO wycechowanych w tysięcznych z nadmiarem (1/6400 okręgu). W praktyce różnica ta jest pomijalna. Warto przed rejsem sprawdzić w praktyce jak mierzyć tysięczne, na przykład obserwując pięciocentymetrowy obiekt z odległości 10m ( kąt 5 tysięcznych)

ŻEGLOWANIE BEZ GPS W PRAKTYCE

Będąc w tym roku na nieznanych mi wodach Portugalii ( rejs z Villamura do Lizbony), postanowiłem w celu urozmaicenia rejsu całkowicie wyeliminować z uzycia odbiornik GPS. Chciałem zobaczyć jak poradzę sobie z nawigacją w miejscu o egzotycznych nieznanych krajobrazach, oraz prądach pływowych.
Praktyka potwierdziła, że :
-Jakość pozycji zliczonej zależy od częstości i dokładności pomiarów kursu i prędkości.
-Próba znalezienia mauretańskiego zamku na tle wysokim brzegu, zbliżając się do nieznanego zamglonego brzegu z niepewną pozycją zliczoną, jest dużo bardziej interesującym zajęciem niż odnajdowanie Sea Towers w Gdyni :-)
- Wpływ prądu towarzyszącego pływowi na płytkim akwenie jakim jest podejście do Lizbony jest bardzo istotny. Dokonywaliśmy pomiaru pozycji co 15 min, kontrolując jednocześnie głębokość tak aby nie spadła poniżej 8 m

Osoby zainteresowane tematem, mogą również przeczytać artykuł Nawigacja bez niepotrzebnych emocji

GPS na czarterowym jachcie


Jak wiemy, na prowadzącym spoczywa odpowiedzialność za prowadzenie nawigacji w sposób precyzyjny i zgodny z dobrą praktyką morską. Poza braniem namiarów optycznych, nawigacją zliczeniową, czy innymi metodami korzystanie z odbiornika GPS jest najwygodniejszym sposobem potwierdzania aktualnej pozycji.

Prowadząc wyczarterowany jacht często napotykałem na sytuację, gdzie na jego pokładzie znajduje się tylko bardzo prosty odbiornik, albo stary, używany, tanio sprowadzone z zagranicy. Od takich odbiorników nie można wiele wymagać, choćby dlatego, że nie mają wprowadzonych żadnych danych nawigacyjnych, a czasem nie ma do nich instrukcji. W tej sytuacji przywiezienie własnego, dobrze sobie znanego "ręczniaka" ze starannie opracowanymi danymi zwiększa stopień bezpieczeństwa żeglugi oraz komfortu prowadzącego jacht.
Dlatego zawsze zabieram ze sobą własny odbiornik z przygotowanymi waypointami i mapą. W ten sposób gdyby coś poszło nie tak w kwestii nawigacji, mogę mieć pretensję tylko do siebie. Dla rzetelności podkreślić trzeba, że korzystanie wyłącznie z GPS (Jak tez opieranie się wyłącznie na jakimkolwiek innym sposobie jako jedynym przy prowadzeniu nawigacji) jest jawnym przykładem braku wyobraźni i kwalifikacji.


Czego można wymagać od ręcznego GPS ?

Każdy, kto choć przez chwilę używał współczesny odbiornik wie, że potrafi on o wiele więcej niż podawanie współrzędnych i prędkości. Może dostarczać takich informacji jak :
  • Efektywna prędkosć w kierunku punktu drogi (VMG - Velocity Made Good), czyli odpowiedź na pytanie jaki bajdewind/baksztag jest optymalny. Podobno pierwszy komputer który to potrafił był uzywany w którejś edycji Pucharu Ameryki. miał wymiary lodówki turystycznej i konsumpcję prądu jak elektryczny grzejnik trójfazowy. A wszystko po to żeby wiedzieć jakim kursem względem wiatru dopłynąć najszybciej do zadanego punktu. Można też stworzyć całą rodzinę biegunowych wykresów prędkości, jeśli ktoś odczuwa taką potrzebę.

  • prędkość chwilowa, która jest miernikiem prawidłowości trymu żagli. Można udowodnić że zamiana genui na foka marszowego nie spowoduje dużego spadku prędkości, a za to, że spowoduje zmniejszenie przechyłów i spadek wydatków na naprawę żagli. Można też sprawdzić kto lepiej steruje - nerwowe ruchy sterem to większe opory i mniejsza prędkość.
  • Dewiacja (??) tak, dewiacja tez.

Oto typowa "morska opowieść":

wchodzimy na jacht, jest magiczna drewniana skrzyneczka z kompasem atestowanym przez PRS. Jest tez kompas sterowy albo taktyczny, różnica wskazań obu instrumentów jakieś 30-35 stopni a tabelki dewiacji brak. Do dzieła Odbiornik umożliwia odczytanie KdD (Kąt drogi nad dnem) czyli Course Over Ground (COG). Korzystając z tych danych, szacujemy Kurs drogi po Wodzie (KdW)
Do tego celu uzywamy szacunku prądu, a najlepiej robimy to w miejscj gdzie prąd jest pomijalnie mały (Inaczej, nie robimy tego w miejscu gdzie prąd jest duzy,na przyklad w cieśninie,w ujściu rzeki albo w Kadet Rinne)
Mając KdW szacujemy dryf. Zależy on od siły wiatru, fal, wielkości jachtu i ożaglowania. Jotka w półwietrze, wiatr 3 stan morza 2 to dryf rzędu 2-5 stopni. Carter piłujący pod 6-7B to dryf rzedu 20 moze 30 stopni (jeśli ktos naprawde lubi i musi płynać Carterem "pod siódemke")

  • Mając dryf, oto wyliczylismy kurs rzeczywisty.(ułatwienie, w pełnych baksztagach i w linii wiatru dryf dąży do zera)
    Na kompasie odczytujemy kurs kompasowy, różnica to całkowita poprawka CP. Odejmując wziętą z mapy deklinację uzyskujemy upragnioną dewiację. Pomiar powtarzamy 8 razy co 45 stopni.
    Ponieważ zarówno prąd jak i dryf jest szacowany, dokładność tak otrzymanej dewiacji jest taka sobie i powinna być używana w sytuacjach naprawdę wyjątkowych.
    Przy 30 stopni różnicy, lepiej jednak mieć "prywatną" tabelę dewiacji, nawet jeśli popełniono błąd o parę stopni przy szacunku dryfu i prądu.
    Staramy się robić to w takim momencie aby móc porównać wskazania kursu rzeczywistego z GPS z namiarami optycznymi na jakieś jednoznacznie identyfikowalne obiekty. W ten sposób mamy pewność, że wskazania odbiornika nie są z jakiegoś powodu obciążone chwilowym zakłóceniem
  • Porównując wskazania prędkości z logiem oraz manewrując odpowiednio jachtem bez trudu wyliczymy szybkość i kierunek prądu. Uwzględniając całkowitą poprawkę i dryf szukamy takiego kursu aby kąt drogi nad dnem był równy kursowi rzeczywistemu. To jest wlaśnie kierunek prądu, pozostaje zbadać zwrot i wartość, które obliczymy z różnicy wskazań logu i prędkości nad dnem. Wykonanie zwrotu o 180 stopni i ponowny pomiar pomoże wyliczyc i wyeliminować błąd logu.
    Rzecz w tym, że nie możemy obliczyć poprawki na dryf, znos i dewiacji jednocześnie.Dlatego najlepiej zacząć obliczenia na początku rejsu, a nie wtedy gdy padnie GPS a my płyniemy we mgle. Mając tabelę dewiacji to zajmiemy się znosem gdyby pojawila sie taka potrzeba. Komuś może się wydawać, że jest to dzielenie włosa na czworo, ale nie chodzi tu o obliczenia z dokładnością do pół stopnia tylko o zaradzenie sytuacji gdy kompas pokazuje północ z dokładnością +/- 30 stopni
  • Cross track error czyli ile mil w bok sternik zjechał z kursu. Odbiornik podaje odległość prostopadle w bok od linii łączącej kolejne punkty trasy.(Jeśli zostały sensownie wybrane)
  • Dodajmy do tego możliwość jednoznacznej identyfikacji wizualnej w danej sytuacji. Która z tych skalistych wysepek na mapie to ta po lewej?. Ta która jest na ekranie mapy po lewej obok ikonki naszego jachtu. (Jeśli mapa jest dokładna oczywiście)

Zasilanie

Aby ułatwic sternikowi życie na trudnym akwenie można przymocować odbiornik do ścianki nadbudówki, a na większych jachtach do kolumny koła sterowego, tak aby ekran był w zasięgu wzroku. Do tego z reguły przydaje się 4-5 metrów kabla- przedłużacza z gniazdka zapalniczki w nawigacyjnej poprowadzonego na zewnątrz i pod gretingiem kokpitu. Droga kabla wiedzie często poprzez przymkniętą ambrazurę nad nawigacyjną. W kokpicie do przewodu dołączamy oryginalny przewód zasilający GPS. Przewody starannie przymocowane są szarą taśmą i tak poprowadzone, żeby się o nie nie zabić. Zbyt cienki kabel to duzy opór i wysłużony jachtowy akumulator może nie dać rady zadowolić prądożernego odbiornika.
Przy używaniu kabla należy zachować staranność ponieważ kiedyś bryzgi wody wcisnęły się przez przymkniętą ambrazurę, spłynęły po kablu do wtyczki i spowodowały spięcie i spłonięcie wtyczki. Alternatywą dla tego rozwiązania jest duże pudełko baterii lub akumulatorków. Zapas baterii należy mieć na wypadek awarii zasilania tak czy inaczej


Cechy dobrego odbiornika na jacht:
  • duży i wyraźny wyświetlacz, widoczny w nocy i w jaskrawym słońcu. (co nam po funkcjach jeżeli nie da się łatwo odczytać informacji). Krótko mówiąc, uważam że popularny Garmin e-trex ma za mały wyświetlacz.
  • możliwość łatwej komunikacji z komputerem i przetwarzania punktów i śladów. (idealnie jeżeli map wektorowych, ale ta funkcja ma odbicie w cenie odbiornika). Dzięki temu możemy szybko i sprawnie załadować do odbiornika przygotowane dane.
  • wodoszczelność
  • oszczędność poboru energii
  • Wymiary i ciężar - nie są to cechy pierwszoplanowe.
  • Czułość anteny jest zawsze mile widziana, choć na jachcie widoczność satelitów jest z reguły bardzo dobra. (na pokładzie oczywiście).
Rzeczy, których nie chciałbyś doświadczyć w trakcie żeglugi:

  • Odbiornik padł albo utonął, a ty nie umiesz bez niego sobie poradzić.
  • Koniec ostatnich baterii albo zasilania w trudnym momencie.
  • Musisz wejść do tego portu, ale jest już poza obszarem który masz wgrany do odbiornika
  • Nie wiedziałeś, że stary odbiornik jest ustawiony na WGS 84 a mapa byla w innym układzie odniesienia (albo odwrotnie)
  • Pomyliłeś się wprowadzając współrzędne ważnych waypointów
  • Wprowadzałeś punkty z mapy niedbale zeskanowanej albo źle skalibrowanej
  • To samo, co punkt, albo dwa wyżej tylko nie wiesz które punkty są źle
  • Kurcze, ten WPT UTN 123 to Utklippan (aha, czyli płyniemy w lewo) czy Utlangan ( nie, jednak w prawo), niech ja znajde tego co to opisywał.
  • Inne sytuacje, które spowodują, że zapamiętasz żeby weryfikować pozycję z GPS przy każdej możliwej okazji.

Krótko o mapach elektronicznych dla ręcznych odbiorników i o laptopach

Majac odbiornik Garmin 72 przyjrzałem się tzw Marine Point Database, czyli zbiorowi waypointów, które miały odzwierciedlać oznakowanie nawigacyjne. Choć jest to dorzucane za darmo, praktycznie nie nadaje się do nawigacji ze względu na niedokładności pozycji świateł nawigacyjnych, ich niekompletność oraz brak możliwości aktualizacji. Tak czy inaczej producent ostrzega, że nie jest to pomoc nawigacyjna, moim zdaniem najlepiej jest to wykasować.

Stworzenie dokładnej mapy oraz utrzymanie jej w aktualności jest tak kosztowne, że prawdopodobnie nigdy nie doczekamy się takich produktów w rozsądnej cenie dla amatorów. Błędy rzędu 500 m które napotkałem w produktach renomowanych firm (spuśćmy zasłonę milczenia,których) powodują, że co najwyżej można sobie pooglądać w domu trasę przyszłych rejsów podczas świąt. Nie wypowiadam się tu o profesjonalnych systemach nawigacyjnych tylko o tanich wynalazkach przeznaczonych do ręcznych GPS .

Wielu żeglarzy używa zeskanowanych map papierowych i prostego GPS połączonego z laptopem. Jakość efektów jest w prostej linii zależna od staranności skanowania i kalibracji. Widuje się również systemy typu C-Map na laptopie, może dopiszę coś na ten temat w późniejszym czasie

Nie wchodząc zbytnio w domenę elektroniki, należy zastanowić się ogólnie, czy wnętrze jachtu jest właściwym środowiskiem dla laptopa. Jest on bowiem konstrukcją delikatną, podatną na wstrząsy, upadki, wilgoć i zamoczenie. Ja po prostu widziałem zbyt dużo laptopów które zawiodły w klimatyzowanym biurze. Natomiast "ręczniak" działa na deszczu w wodzie i bryzgach fal

Pierwszy Post. Zapraszam

I tak od słowa do słowa blog uważam za otwarty. W tym miejscu unikam jakichkolwiek zobowiązań co do ilości postów, jedynie deklaruję troskę o jakość
Zaanonsuję też, że zamierzam tworzyć podręczną listę polecanych witryn związanych z zeglarstwem . Numer jeden na liście to www.magdalena-lasocka.com :). Jest tam mnostwo zdjęć pokazujących piękno żeglarstwa, czyli tego co tygrysy lubią najbardziej